poniedziałek, 13 sierpnia 2012

Łącząc w pary przeciwieństwa

Praca na zajęciach z języka polskiego wre. Dzieci uczą się niesamowicie szybko! Chociaż czasami i broją, jak to dzieci. Chcemy, żeby zajęcia były żywe, do głowy wpada wiele pomysłów na ciekawe, aktywne ćwiczenia, grunt to brak nudy. Jednak poziom znajomości języka jest różny, przygotowując się do zajęć nigdy nie wiem, które dzieci przyjdą tym razem. Dlatego przysnuła się refleksja: jak sformułować polecenie, by było dla wszystkich dzieci zrozumiałe. Problem wydawałby się drugorzędny, jednak często im barwniejsze ćwiczenie chce się przeprowadzić, tym szczegółowiej trzeba je przedstawić. I tak, ucząc się przymiotników, miałam przygotowane zadanie z dopasowywaniem antonimów. Głowiłam się i głowiłam, i nawet po trzykroć się głowiłam, jak w sposób prosty, jasny i klarowny wytłumaczyć zadanie. „Dobry”-„zły”, „wesoły”-„smutny”, każde słowo zdawało się być na wagę złota, każde potrzebne… Dość, że nie wymyśliłam nic. Jednak nasze dzieci jak zwykle okazały się ode mnie o niebo bystrzejsze! Nic nie musiałam mówić, a one szybko zabrały się do pracy! I miały dużo radości łącząc w pary przeciwieństwa :-)
Na kolejnych zajęciach, gdy ćwiczyliśmy czasownik i rzeczownik, 8letnia Rayana powiedziała: „Jeszcze jest przymiotnik!”. Zajęcia z tymi dziećmi nigdy nie idą na marne!
Czasami uczymy się samych literek, alfabetu. Pewnego razu, na jednych z zajęć jako przykład słowa na M jedno z dzieci podało „Małopolska”! I jak tu nie powiedzieć, że te dzieci są niesamowite? ;)

1 komentarz:

  1. Bardzo fajny blog lubie na niego zagladac kiedy mam zły humor lub szukam inspiracji :)

    OdpowiedzUsuń